niedziela, 29 września 2013
W Hotelu Złamanych Serc
W Hotelu Złamanych Serc
Gość śpiewał "Budzikom śmierć",
A ty się trzymałaś klamki.
Decyzja nie znosi mamki.
Już serce miałaś złamane.
Czekałem słowa - Zostanę!
Cokolwiek by się nie stało!
A radio o śmierci grało.
W pokoju straconych złudzeń
Wciąż szczęścia szukają ludzie
Zgubieni, jak my samotni,
Więźniowie serc - dożywotni.
Po ścieżkach jak wejście w grób
Nie zrezygnujesz już z prób
I zawsze będzie ci mało,
a radio grało i grało...
Bywają noce bez końca.
Ze stołów wszystko się strąca.
Pierwsze spadają budziki.
Nie umiesz żyć bez muzyki.
Z porankiem wrócił dylemat.
Mówiłaś - Stąd wyjścia nie ma!
Wyszliśmy razem przez ścianę.
Zostały serca złamane.
A w górze budzik terkotał
nad szklanym wyjściem z Marriotta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz