sobota, 5 stycznia 2013
To nie są żarty!
W partii idiotów pewien idiota
o idiotyzmy się wszystkie otarł,
lecz żaden bardziej mu nie zaszkodził,
bo się kompletnym idiotą zrodził.
Przez idiotyzmy przeszedł jak wystrzał
i się pojawił w randze ministra
w nowym resorcie idiotyzacji.
Wszyscy słuchali idioty racji.
Pomysły zawsze miał idiotyczne.
Odbierał za nie pochwały liczne.
Ludzie zgłodniali bardzo nowego -
nie dostrzegali w zmianach nic złego.
Pragnął idiota zakazać mowy.
Pomysł był śmiały i całkiem nowy.
Mowa drażniła bardzo idiotę,
była dla niego tylko kłopotem.
Gdy zapadało głuche milczenie,
potrafił milczeć ze zrozumieniem.
Zapragnął, żeby wszyscy tak mieli!
Nic nie mówili i nie myśleli.
Ustawa przeszła przez aklamację.
Cały sejm przyznał idiocie rację.
Nałożył jeszcze kary surowe
na wszystkich, którzy przypomną mowę.
Nawet na wszelkie śmiechu podrygi,
miny i dąsy, znaki na migi,
na deklamacje i recytacje.
Tak zakończono idiotyzację.
Jeśli myślicie, że to są żarty -
spróbujcie dzisiaj w sposób otwarty
nazwać idiotę we własnym rządzie.
Sprawa się może nie skończyć w sądzie!
Nie ma co mowy żałować potem.
Rozsądniej nieraz udać idiotę!
Nie każdy w język ugryźć się gotów,
stąd tak prawdziwych cenią idiotów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz