piątek, 28 grudnia 2012

Sztubak



 









Jest poezja narodowa. Jest też neronowa,
która chciałaby Rzym spalić. Zbudować od nowa.
Szukająca dwuznaczności w pokręconych rymach.
Dla której jest tylko ważne, jak się lutnię trzyma.

Amfiteatr zawłaszczony. Obol dla Charona.
Polemika zakazana. Ma być wymieciona.
Słowo - początek stworzenia i klucz do otchłani,
dostępne będzie nielicznym. Resztę otumani.

Halucynogennym grzybkiem bywa wigilijnym.
Tak określił siłę słowa pan sztubak mafijny.
Do Nerona mu daleko, choć z gęby podobny.
Pogrzebie. Nie da obola, bo nie nosi drobnych.

Wcisnął się w Rzeczpospolitą. Z polskości się śmieje.
Zmieniać chce społeczny przekrój. Odebrać nadzieję.
Polska strofa się obroni. Obcą czeka zguba.
Hajdawerów się trzymała marna kindersztuba.

Nikt szacunku dla świętości gościa nie nauczył,
więc z cynizmem urbanowskim się po mediach włóczy.
Ma ludzka święta cierpliwość swojego Judasza.
Jeszcze Polska nie zginęła i nie będzie wasza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz