czwartek, 6 czerwca 2013
Naznaczeni
Żony. Dzieci. Mężowie.
Myśli chodzą po głowie.
Już nie będzie tak, jak być miało.
Nikt się pewnie nie dowie.
Drży niepewność przy grobie.
Tylko długie czekanie zostało.
Kiedyś już u nas było.
W kątach się rozgościło.
Pilnowało bezczelnie zakazu.
Odcisnęło swe piętno
arogancją przeklętą.
Nie znalazło żadnego wyrazu.
Poznaczyło nam dzieci.
Sny związało w bukiecik
krótkich wspomnień z pieczęcią państwową.
Spojrzenia z fotografii.
Czy ktoś żyć z tym potrafi,
gdy się wszystko zaczęło na nowo?
Patrz! To On! To jest Ona!
Córka? Matka, czy żona?
I spojrzenie omiata cierpienie.
Żal przygina ramiona.
Sprawa niewyjaśniona.
Nic na nasze nie spada sumienie.
Drobny uśmiech na twarzy.
Wielka pustka cmentarzy.
Czasem ukłon, a czasem dwa słowa.
Napiwek dla grabarzy.
Ostry gest dygnitarzy.
Rocznicowa, podniosła przemowa.
Tyle lat. Tyle osób,
Zapominać - nie sposób!
Nie zakopiesz cierpienia do ziemi.
Nie doświadczysz ich losu,
a krzyk słychać bez głosu.
Żyć z nim muszą - wśród nas naznaczeni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz