sobota, 5 października 2013
Do Zuzanny
Złociste jesienie powoli
odchodzą w niepamięci dal.
Sprowadza na ziemię,
już nawet nie boli real,
a przecież bym chciał
jeszcze raz wybrać się po kasztany
i na Plac Pigalle do Zuzanny
kazać zawieźć się.
A przecież bym chciał,
żeby wrócił ten czas zapomniany
i na Plac Pigalle kazał zawieźć się,
lub byle gdzie...
Co było - nie wraca.
Jesienie przynoszą nam chłód,
a miłość tułacza
wciąż szepcze, że jeszcze bym mógł
po Placu Pigalle
przejść się koło fontanny
i w oczach Zuzanny
zapomnianych poszukać
swych szans.
Na Placu Pigalle
nie mieć problemów żadnych
i z myśli nieładnych
nowe złożyć i pójść w nie jak w trans.
Nie powtarzaj wciąż mi,
że się nie znasz na żartach.
Że wszystkie nasze dni
zmielił Czerwony Młyn,
bo mi jeszcze się śni
dobra ostatnia karta
jeszcze na Plac Pigalle
tej jesieni popędzę
jak w dym.
A mi jeszcze się śni dawna myśl,
już niewiele dziś warta
o tym Placu Pigalle -
gdzie być można i dobrym i złym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz