wtorek, 15 października 2013

Kod da Vinci



 












Poprosiłem ją w południe grzecznie ładnie,
może zechce i wieczorem do mnie wpadnie,
to jej puszczę kilka starych nagrań rzadkich.
Odmówiła, bo ma właśnie dzień na wpadki.
Pokazała w kalendarzu jakieś kropki.
Potem idąc przeliczała głośno schodki.
Tłumaczyła, że po prostu pecha mam.
Teraz siedzę i muzyki słucham sam.
Myślę sobie - jak to łatwo kalendarze
mogą wyprać melomana z wyobrażeń
i jak dziwny kod da Vinci - kropkowany
może popsuć człowiekowi wzniosłe plany
i łasiczka w sferze marzeń pozostaje.
Okazała się płochliwym gronostajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz