sobota, 12 października 2013
Miotła
Mogła Thatcher - mogę ja.
Będę dobra, albo zła.
Pomyślała - też zobaczę,
ale poszło jej inaczej.
Usunęła najpierw progi
i zaczęła od podłogi.
Potem wyrzuciła łóżka.
Poduszkę zdjęła z podnóżka.
Przyklęknęła na klęczniku.
Potem bez wielkiego krzyku,
wyniosła go do piwnicy.
Pozbierała szkło z ulicy.
Mogły po niej przejść parady.
Do Londynu po przykłady
wyjeżdżała kilkakrotnie.
Jeździć bez metra okropnie.
Udręką było kopanie.
Stadion stał, lecz marne granie.
Wszędzie się wdzierała woda.
Pływać trudno. Kasy szkoda.
Thatcher chociaż miała flotę,
a tu kłopot za kłopotem.
Jak nie premier - dobre premie.
Er zapadło się pod ziemie.
Wylazło na Ursynowie.
Posiedziałby w domu człowiek,
albo pojechał na grzyby,
lecz to nie dla dam prawdziwych.
Została ruska ruletka.
Plotkowanie o napletkach.
Pozmywać i powycierać
i do domu się zabierać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz