wtorek, 3 czerwca 2014

Dziwna wojna













Świat popatrzył w ten zakątek Europy,
w którym Rosja znów rozpycha się łokciami.
Tam, gdzie bieda i siermiężne chłopy
zapragnęli, jak przed laty, być panami.

Te pragnienia zawsze rodziły kłopoty.
To zabory czynią silnych mocarstwami,
a nie żadne innowacje, handel, popyt,
tylko przemoc, którą wwozi się czołgami.

Na nic wówczas są układy i sojusze.
Konferencje, deklaracji i podpisy.
Propagandą i medialnym animuszem
nie zapewni się spokoju dawnej ciszy.

Na granicach w których płoną rewolucje,
żaden kordon polityków cię nie zbawi.
Trzeba chyba przypominać siostrę Łucję.
Przepowiednie jej przeczytać, co w nich prawi.

Każde sankcje powodują inne sankcje,
a reakcja zwykle równa się reakcji.
Trudno wtedy zachowywać elegancję
i zasłaniać się wzorcami demokracji.

Przeżyliśmy już Monachium i Benesza.
Widzieliśmy już Anschlussy pokojowe.
Wydarzenia wciąż się mnożą. Czas przyspiesza.
Jedna rada - przygotujmy się na nowe.

Kilkanaście lat trwa wojna "z terroryzmem",
a jej końca jakoś nikt nie zapowiada.
Przeciwników porównuje się z faszyzmem.
Straty skrywa. O zamiarach opowiada.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz