czwartek, 5 czerwca 2014

Komuno wróć!












Komuno wróć! – wołali partyjniacy.
Komuno wróć! Tęskniło MSW
Pragnęli jej szefowie i tajniacy,
Szkoleni tam i ci szkoleni tu.

Komuno wróć! – niosło się po więzieniach.
Komuno wróć! – błagali wszyscy w togach.
Ci, którzy nic nie chcieli nigdy zmieniać.
Ci na urzędach i na zapomogach.

Komuno wróć! – krzyczeli utrwalacze.
Komuno wróć! – marzenie wszystkich biurw,
a także tych, co kochają inaczej.
Wtórował im odmieńców liczny chór.

Komuno wróć! Czekał naród wybrany,
Komuno wróć! Dwójka i cały sztab.
Czasowe tylko planowali zmiany,
a co zabrali nie wypuszczą z łap.

Powraca więc – wita ją profesura.
Słychać jej śpiew, wciąż powtarzany w mediach.
Administracja, rząd i cała góra -
kraj jej sprzedają , bo już nie jest biedna!

Komuna dziś przejęła całą kasę.
Wyklęty nadal został tylko lud.
Tych pracujących weźmie znów pod prasę,
by łatwo ich docisnął obcy but.

Diabelskie koło znów się obróciło.
Wolności łyk, a potem stale w dół.
Tak krótko trwało – może nam się śniło?
Toczy się z góry nasz okrągły stół!

Komuno wróć! Żądają feministki.
Komuno wróć! Wybiera OSP.
Kardynał już poświęcił wszystkim gwizdki
pobożnych próśb. Po prostu żyć się chce!

Komuno wróć! Niech rada się wypowie!
Komuno wróć! A blogerów pod sąd!
Minister powie, co powinien człowiek,
a to, co czuć łatwo usunąć w kąt.

Komuno wróć! Wystawić trupy z szafy!
Komuno wróć! Nalega BBN.
Nie było zmowy! Były zwykłe gafy!
Nasz narodowy, upiorny wraca sen.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz