poniedziałek, 30 marca 2015
Poniedziałek
Dzień spędzał w świątyni, a noc za murami
i byli tam inni, nam dzisiaj nieznani,
którzy pilnowali i spisywali słowa
i tylko czekali. Czaiła się zmowa.
Wiedzieli, że przyjdzie, bo wieść o Nim rosła
i tutaj, jak nigdzie, jak łodzią bez wiosła,
osiądzie na stopniach muru Salomona.
Bali się jak ognia, że innych przekona.
Wiedział, że czekała Go czara goryczy,
że czas się wypełnił. Dni Jego policzył.
Że jest tu Barankiem ofiarnym za ludzi,
a był poniedziałek i ranek się budził.
Wstawali Rzymianie, wstawali kapłani
i ludzie szemrali stale podburzani,
że nie chcą tu króli innych nad Heroda.
Sanhedryn powtarzał, że musi być zgoda!
A On mówił swoje o Błogosławieństwach
i władcom oddawał wyborcze szaleństwa.
Miłujcie - powiadał, nieprzyjaciół swoich
i taką postawą pałac niepokoił.
I stanie się wkrótce to, co stać się miało.
I będzie przez wieki się wciąż powtarzało
krzyżem, ludzką męką, nadzieją, wezwaniem.
Dziś jest poniedziałek i oczekiwanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz