sobota, 9 listopada 2013
Warszawska piosenka
W starym domu na Grochowie
mieszkała piosenka.
Nie klaskali jej posłowie,
krzywiąc się - udręka!
Nie nucił jej Zarząd Gminy
i Centrum Kultury,
więc swobodnie wędrowała
z domów, z okien, w chmury.
Była swojska - niezależna,
praska i warszawska.
Mało kto jej tutaj nie znał.
Nie chodziła w blaskach.
Szła z innymi, jak w szeregu,
wesoła, codzienna.
Siadała na Wisły brzegu
swej urody pewna.
Omijali ją bardowie
przedsierpniowej daty,
a ona pstro miała w głowie.
Nie chciała zapłaty.
Związki ją nie pociągały.
Nie kusiła scena.
Wróble o niej wciąż ćwierkały,
że piękniejszej nie ma.
Rozzłościło to krytykę.
Zakpili z niej obcy,
więc ją smutną na muzykę
wzięli Narodowcy.
Maszeruje Marszałkowską.
Sztandarem powiewa.
Zawsze była nutą prostą.
Warszawa ją śpiewa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz