piątek, 15 listopada 2013
Oba lewe kamaszki
Oba lewe kamaszki lekko wchodzą do czaszki
i spływają z niej do rozporka.
Teatralne igraszki. Łatwo zdjąć fatałaszki.
Wyobraźnię wyciągnąć z worka.
Gdy to robisz w świątyni, toś z przybytku uczynił
zwykły burdel. Ze sztuki potworka.
Jesteś wielkim artystą, który rozmachem błysnął.
Starych widzów zaprosił na portal.
Scena jest stara. Znana, ale nie ma już Pana.
Odtrąbiono śmierć Tadeusza.
W krypcie seks to nie banał. August wpuszcza w kanał.
Tolerancję widowni wymusza.
To świństewko maleńkie niepotrzebnym się lękiem
odbijało w nobliwym Krakowie.
Będzie drzewnianym sękiem, a reklama wydźwiękiem.
Modrzejewska przewraca się w grobie.
Kopiec wielki jak góra. Kryzysowa kultura.
Kozia bródka. Spojrzenie szatańskie.
Obłęd i trzecie żony. Wraca Strinberg zmieniony.
W Ministerstwie nastroje szampańskie.
Smutna mina Gowina. Źle się sezon zaczyna!
Forsa płynie tu za pacjentem.
Musi być premierowo, ale nie narodowo.
Przedstawienie dla władzy. Zamknięte!
Dziwny gust Augusta. Ludzka bywa rozpusta.
Sztandarowe jest: "Róbta co chceta!"
Sztuka nie chce dziś listka. Jest zadanie. Artystka.
I do tego jest zdolna kobieta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz